Działania zwewnętrzno-regulacjne
Otóż w odróżnieniu od tradycyjnej standaryzacji, która miała raczej zewnętrzno-regulacyjne działania, współczesna konwencjonalizacja jest przystosowaniem jednostki do stawianych jej wymagań psychicznych. Nawet zewnętrzne wymagania mody pozornie nie ograniczają działań człowieka do naśladownictwa, ale wymagają autokreacji. Psychoanaliza postawiła przed człowiekiem pytanie: czy jest moralny seksualnie, a nawet czy posiada wszystkie charakterystyczne dla faz rozwoju kompleksy i czy je prawidłowo przezwycięża, kompensuje, sublimuje. Lęk o potencję u mężczyzn i przymus orgazmu u kobiet stały się nowymi jednostkami chorobowymi rejestrowanymi w gabinetach seksuologów i psychiatrów. Seksualizm wystąpił nie jako potrzeba fizjologiczna, ale prestiżowa i samo- realizacyjnie wtórna w wyniku informacji (nieraz niepełnej, źle odczytanej) czy dezinformacji literackiej, filmowej, potocznej. Nawet psychoterapia, metody leczenia nerwic, stawać się zaczęła społecznym rytuałem kompensacji niedoborów seksualno-towarzyskich. Nowa kohwencjonali- zacja „od wewnątrz” objęła sferę wymagań: posiadania potrzeb seksualnych, przeżycia w tej sferze czegoś znaczącego, nawet wybiegającego poza satysfakcję fizyczną na pograniczu przygody (przygód), znajomości norm, ale przede wszystkim znawstwa „sposobów” (z różnym stosunkiem respektowania i wykorzystania), w różnych fazach kontaktu pary (podryw, flirt, techniki pożycia seksualnego i zapobiegania ciąży) itp. Najbardziej pożądaną sferą, w której seks autonomizuje się i konwencjonalizuje, jest sfera erotyki-miłości. Jednakże i w tej sferze seks powinien podlegać regulacji, by nie oddawał człowieka na łup własnym namiętnościom czy mitologii 7. Dostrzegając konieczności regulacyjne, nonsensem byłoby niedostrzeganie ekspansji funkcji życia seksualnego współczesnego czło-
E. Fromm (1970), dla którego normą je’t. zdrowe społeczeństwo, czyli w jego rozumieniu takie, którego członkowie zaspokajają swoje potrzeby, wśród których tak ważna jest potrzeba miłości, mówi o zaspokajaniu ich w sposób „właściwy” wieka, i to przerastających cele prokreacyjne. Gdyby nawet były one „celami, dla których jest seks powołany”, to nie powinien być nimi limitowany, bo rozszerza się pojęcia społecznych pożytków i społecznej akceptacji. Kto wie, czy do sfery seksu, jak do sztuki i innych twórczych działań społecznych człowieka, nie należałoby podchodzić podobnie jak do dziedziny pośredniczącej między świadomością (osobniczą jak i zbiorową) a innymi dziedzinami rzeczywistości, czyli wyodrębnionej i usankcjonowanej płaszczyzny, na której pojawiają się zjawiska nowe albo przywracane teraz stare idee i mity nie znajdujące wcześniej społecznej akceptacji czy po prostu zapomniane.
Dodaj komentarz